Dzięki Twojej ściągawce udało mi się wysłać te zgłoszenia .Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję .Elżbieta

Moderator: Moderatorzy
Ja wysłałam do nich w 2005 r. list i po jakims czasie dostałam odpowiedź, że pamietaja o mnie, tylko kolekja jest długa i musze czekać. Teraz mamy 2009 r.... List nigdy nie doszedl, ale skoro oni tak adresują korepondencję to nic dziwnego.jurek10 pisze:Witam
Zachęcony tym co wyczytałem na naszym forum ja też napisałem do Bad Arolsen. W formularzu na ich stronie WWW podałem dokładne dane kilku osób z rodziny, którzy odwiedzili Niemcy w czasie wojny w celach "zarobkowych" oraz swój dokładny adres. Natychmiast dostałem potwierdzenie zgłoszenia w postaci e-mail'a z kopią wszystkich danych podanych w formularzu.
Po ok. 2 miesiącach otrzymałem odpowiedź, że nic nie znaleziono.
Ale gdy spojrzałem na swój adres zdębiałem- brak było numeru domu oraz lokalu tylko sama nazwa ulicy. List dotarł do mnie tylko dzięki dobrej pracy mojego listonosza (brawa dla listonosza
).
Teraz mam mieszane odczucia co do niemieckiej dokładności i rzetelności tych poszukiwań
Pozdrawiam,
Jurek
Dwa lata temu Gazeta Wyborcza, z okazji zniesienia cenzury, jedno ze swoich wydań postanowiła ocenzurować przez byłą pracownicę znanej firmy na ul. Mysiej. Prawie cała pierwsza strona była zamazana flamastrem. Podobnie jest z procesem "zanonimizowania" (co za wyrażenie, istna perełka). Z otrzymanych dokumentów niewiele pozostało do czytania. Moja obecna wiedza pozwala mi uzupełnić wszystkie "zanonimizowane" miejsca.Claire pisze: Ciekawi mnie tylko jedna rzecz. Czemu te kopie zostały zanonimizowane ?
AlinkoAlinaSobolewska pisze:Anetko!
Czyli nie dostałaś kopii tych dokumentów? tylko pismo z informacją że znaleźli coś i w sprawie tel ?
Ciekawe...
Czekam na wieści!