Za jakiś czas, już nikt nie będzie pamiętał motywów i postaw poszczególnych uczestników gry, bo będzie się liczył efekt końcowy.
W tym wypadku efektem miała być dostępność do informacji o rozproszonych indeksach. Jak zwykle diabeł tkwi jednak w szczegółach.
Nim przejdę do oceny obecnej sytuacji, pozwolę sobie przypomnieć kolejne fazy tego procesu.
1/ W styczniu na Forgenie pojawia się wątek, w którym pada propozycja utworzenia multiwyszukiwarki indeksów.
2/ W jakiś czas później wybucha na genealogach.pl afera z zawłaszczeniem przez PTG indeksów należących do Lubelskiego TG
3/ Kilka dni temu, propozycja wyszukiwarki odżywa na genealodzy.pl powodując burzę. W przedstawionej koncepcji, jako miejsce ulokowania wyszukiwarki wskazałem Forgen, będący neutralnym gruntem wolnym od sporów. Prezes PTG ostro występuje przeciw tej koncepcji, krytykując zarówno samą ideę, jak również możliwości techniczne. Wtórują mu kilka osób.
4/ Po wyciszeniu tej dyskusji, na naszym forum pojawiają się wczoraj konkretne propozycje rozwiązań.
5/ W nocy, przeciwnik wyszukiwarki - Prezes PTG, stawia podobną wyszukiwarkę, ale na kontrolowanej przez siebie stronie.
To działanie pokazuje, że jego wcześniejsze sprzeciwy dotyczyły tylko i wyłącznie miejsca na którym miało być ulokowane narzędzie. Bo nie przypuszczam, że chodziło tu o osobę zgłaszającą. Nie jestem tak zarozumiały

A teraz mamy dość dziwną sytuację.
Wyszukiwarka, a właściwie jej początek, stoi na stronie należącej do PTG. Pojawiło się nawet zaproszenie dla administratorów baz do nawiązania współpracy. Czyli dokładnie powielone zostały wszystkie moje słowa, ale tym razem padły one z "wysokich ust", więc są słuszne, dobre i sprawiedliwe.
O co chodzi, ano o "rząd dusz" lub frekwencję na stronie, jak kto woli.
Prezes skalkulował, że dopuszczenie do realizacji projektu wyszukiwarki na innej niż "genealodzy" stronie, złamie jej monopol, jaki zaczyna się kształtować dzięki wielkości Geneteki.
I o to proszę Państwa chodzi!
Dlatego w ciągu kilku godzin pomysł przestał być be i został szybciutko wdrożony w trybie nocnym.
A jak to wygląda dla osób postronnych, które nie będą pamiętały, kto co mówił, bo ich to mało obchodzi, a zainteresowani są samym narzędziem?
Najpierw była wojna o wyszukiwarkę. Naciskano aby takie narzędzie powstało. Gdy już taka wyszukiwarka powstaje, to teraz wszyscy powinni tłumnie rzucić się i podpiąć pod tą cudowną genealogiczną broń.
Dla takich osób, obce będą nasze obawy przed nadmierną monopolizacją i skupieniem kontroli nad bazami sprawowanymi faktycznie przez jednego człowieka, który jak się okazało, potrafi wbrew interesowi publicznemu powiedzieć - nie dam!
Dla mnie jednak czyni to różnicę i to dość istotną.
Osobiście mogę zrewanżować się Prezesowi takim samym stanowiskiem, jakie on zaprezentował wobec naszego pomysłu.
Wyszukiwarka tak, ale nie na genealodzy.pl, bo to grozi monopolizacją i dominacją jednego portalu, który należy do organizacji mającej co prawda w nazwie określenie "polskie", ale liczy jedynie trochę ponad setkę osób. Pamiętać bowiem trzeba, że PTG jest tylko jednym z wielu towarzystw w Polsce i nie jest nadrzędne w stosunku do innych, a taka koncentracja narzędzi na jednej stronie wprowadza faktyczną dominację.