Szanowna Pani,
ponieważ poruszony został temat genealogii genetycznej (i mojej strony internetowej), pozwalam sobie króciutko odpowiedzieć na Pani opinie.
Przede wszystkim blog jest kierowany do osób zainteresowanych genealogią genetyczną, które najczęściej nie mają wykształcenia genetycznego lub biologicznego. Artykuł „Czy DNA dziedziczę po wszystkich przodkach?” jest przeznaczony dla osób początkujących – nie sposób w jednym wpisie opisać wszystkich znanych właściwości DNA (a niektóre z nich – choć niesłychanie ciekawe – nie mają znaczenia z genealogicznego punktu widzenia).
W artykule wyraźnie zaznaczyłem, że przykład z fasolkami jest dużym uproszczeniem – oczywiście nie zakładam, że ktoś na tej podstawie mógłby wysunąć wniosek, że autosomalny DNA składa się z dziesięciu barwnych fasolek – większość podręczników sięga po uproszczone przykłady. Przez wzgląd na inteligencję czytelników nie przypuszczam, by uznawali to za „błąd merytoryczny”. Nie uważam, by łatwe do wyobrażenia przykłady były „niedopuszczalne”, zwłaszcza gdy – tak jak w przypadku mojej strony – towarzyszą im wyjaśnienia teoretyczne. Schemat dziedziczenia fasolek (które oznaczają allele polimorfizmów pojedynczego nukleotydu) jest wizualnym przedstawieniem jednej z możliwej kombinacji na mendlowskiej szachownicy Punnetta (górny rząd fasolek to chromosom ojcowski, dolny to chromosom macierzysty). Kwestie diploidalności są poruszone w odrębnym artykule poświęconym fazowaniu DNA.
Wracając zaś do tematu wątku – „domowe metody” wyliczania ile procent „Austriaka” ktoś ma w swoim DNA są błędne – stanowią jedynie wartość uśrednioną. Ze względu na rekombinację bardzo rzadko zdarza się, by po każdym z dziadków otrzymało się równo 25% DNA. Dysponuję wynikami genetycznymi czterech pokoleń swojej rodziny i mogę potwierdzić, że im dalsze pokrewieństwo, tym większa wariancja. Proste kalkulacje (100/2^n, gdzie n stanowi liczbę ogniw genealogicznych) mogą sprowadzić na manowce – zwłaszcza przy dalszym pokrewieństwie.
Jeśli dobrze rozumiem pytanie Założycielki wątku, to spośród Jej 32 praprapradziadków 31 to Polacy, a 1 to Austriak. Oznacza to, że średnia ilość DNA po austriackim przodku to 3,125% (a nie 1,5%) – 1/32=0,03125. Możliwe jest jednak, że po danym przodku nie został odziedziczony żaden odcinek DNA (prawdopodobieństwo, że DNA autosomalny zostanie odziedziczony po każdym z praprapradziadków wynosi ok. 50%) albo że odziedziczono mniej lub więcej niż 3,125%.
Korzystając z nadarzającej się sposobności, chciałbym zaznaczyć, że nie jest prawdą, że – jak Pani pisze – „DNA jest podwójnie skręcaną spiralą (…) występującą w każdej komórce człowieka” – jako przykład ludzkiej komórki nieposiadającej DNA można wymienić chociażby dojrzały erytrocyt.
Gdyby była Pani zainteresowana poszerzeniem wiedzy na temat dziedziczenia DNA, zachęcam do lektury blogu Genealogia genetyczna i zapoznania się z niedawnymi badaniami dotyczącymi tej tematyki przeprowadzonymi przez członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Genealogii Genetycznej (ISOGG) – np. Blaine’a T. Bettingera. Mogą Panią zainteresować również wyliczenia L. Jostinsa, jak i model Coop Labu, który bierze pod uwagę różną częstotliwość procesu crossing-over w zależności od płci probanta i rodziców.
Zdaję sobie sprawę, że komentarze o moim blogu często z genetyką mają niewiele wspólnego, ale zamiast odpowiadać na nie potrójnymi wykrzyknikami, staram się wyjaśniać krok po kroku prawidła genealogiczno-genetyczne.
UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo
Czy dużo we mnie z Austriaka?
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 2
- Rejestracja: ndz paź 11, 2015 11:44 pm
- Podziękował/a: 1 raz
- Podziękowano: 1 raz
-
- Posty: 457
- Rejestracja: śr kwie 30, 2008 9:39 pm
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował/a: 278 razy
- Podziękowano: 128 razy
Re: Czy dużo we mnie z Austriaka?
Witam ,
bardzo się Pan starał , ale nie mogę dyskutować z laikiem ,który poleca mi studiowanie blogu" genealogia genetyczna" jako źródło wiadomości o prawach dziedziczenia .Dr. Luke Jostins na którego się Pan często powołuje , jest znany w środowisku lekarskim jako ten ,który stara się wyjaśnić podłoże genetyczne owrzodzeń jelita grubego,myślę że posiada też osiągnięcia w innych dziedzinach.Nadal powinien Pan wiedzieć ,że nie używa się takich porównań ,choćby z takiego powodu ,że w pewnych dziedzinach nauki posługujemy się określonym językiem.Przepraszam za te wykrzykniki, jeśli to Pana uraziło i nie podejmę już dalszej dyskusji , bo będzie bezpodstawna.Serdecznie pozdrawiam, Helena Kołodyńska
P.S.
Miłą okaże się wiadomość dla autorki blogu ,że jeszcze precyzyjniej wyliczył Jej Pan, ile w Niej jest Austriaka.
bardzo się Pan starał , ale nie mogę dyskutować z laikiem ,który poleca mi studiowanie blogu" genealogia genetyczna" jako źródło wiadomości o prawach dziedziczenia .Dr. Luke Jostins na którego się Pan często powołuje , jest znany w środowisku lekarskim jako ten ,który stara się wyjaśnić podłoże genetyczne owrzodzeń jelita grubego,myślę że posiada też osiągnięcia w innych dziedzinach.Nadal powinien Pan wiedzieć ,że nie używa się takich porównań ,choćby z takiego powodu ,że w pewnych dziedzinach nauki posługujemy się określonym językiem.Przepraszam za te wykrzykniki, jeśli to Pana uraziło i nie podejmę już dalszej dyskusji , bo będzie bezpodstawna.Serdecznie pozdrawiam, Helena Kołodyńska
P.S.
Miłą okaże się wiadomość dla autorki blogu ,że jeszcze precyzyjniej wyliczył Jej Pan, ile w Niej jest Austriaka.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: ndz paź 11, 2015 11:44 pm
- Podziękował/a: 1 raz
- Podziękowano: 1 raz
Re: Czy dużo we mnie z Austriaka?
Szkoda, że uważa Pani dyskusję z "laikami" za bezpodstawną - taką postawą z wysoka można zrazić wiele osób, które rozważają zgłębianie tej dziedziny. Jedne z ciekawszych odkryć genealogia genetyczna zawdzięcza właśnie osobom bez wykształcenia biologicznego, a niektórych to właśnie genealogia genetyczna skłoniła do podjęcia formalnej nauki w tym kierunku. Przy takim podejściu nie sposób nie przyznać Pani racji - dalsza dyskusja byłaby nie tylko bezpodstawna, ale najpewniej również bezowocna.
Życzę Pani pomyślności w poszukiwaniach genealogicznych i przekonania się do dostrzeżenia i skorzystania z dobrodziejstw, jakie oferuje genealogia genetyczna.
Życzę Pani pomyślności w poszukiwaniach genealogicznych i przekonania się do dostrzeżenia i skorzystania z dobrodziejstw, jakie oferuje genealogia genetyczna.
-
- Posty: 767
- Rejestracja: sob kwie 12, 2008 12:38 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował/a: 36 razy
- Podziękowano: 72 razy
- Kontakt:
Re: Czy dużo we mnie z Austriaka?
Dla porządku dwie kwestie:
1. Austriak czy Niemiec?
2. Kiedy ostatnio w drzewie jest nazwisko "austriackie", czyli w linii męskiej. I jakie ono, tak przy okazji, bo kto wie czy ono jest w ogóle "austriackie".
Nie można tutaj liczyć procentów genetycznie, nawet w uproszczeniu, bo kobieta wchodząc do rodziny męża, mogła dzieci wychowywać w duchu rodziny męża, a nie swojej, to też ważne jak to było. To jest nawet bardzo ważne, czy rodziny były równorzędne jakby (ten sam status społeczny), czy polska lub austriacka wyżej? Itd.
Czy Ty podałaś nazwiska? Bo dyskutujemy całkiem w ciemno chyba, czyli możliwe, że w niewłaściwym kierunku. Kiedy kobieta "obca" wchodziła do polskiej rodziny, dzieci były zwykle wychowywane w duchu polskim, chyba, że jej status był wyższy, to wtedy bywało różnie, mogło być różnie. U mnie w rodzinie takie przypadki. Ale jak to kobieta była Polką, to już inna sprawa.
Generalnie również Polska, Polacy, mają dużą zdolność asymilowania przybyszy na swoje ziemie, większą niż inni, bym powiedziała (może nawet z muzułmanami by się to udało, kiedyś się udało przecież, muzułmańscy niegdyś Tatarzy z Wielkiego Księstwa Litewskiego zostali po kilku pokoleniach Polakami, też religię swoją porzucili, w większości tak było). Kultura niemiecka, może wyższa, a może nie, Niemcy w Polsce też się przecież masowo asymilowali przez stulecia. Twój przodek z "austriackim" nazwiskiem mógł się czuć Polakiem już dawno (skoro w kilku pokoleniach matki były Polkami i mieszkał na polskiej ziemi, to nic, że Polski formalnie nie było).
Łucja
1. Austriak czy Niemiec?
2. Kiedy ostatnio w drzewie jest nazwisko "austriackie", czyli w linii męskiej. I jakie ono, tak przy okazji, bo kto wie czy ono jest w ogóle "austriackie".
Nie można tutaj liczyć procentów genetycznie, nawet w uproszczeniu, bo kobieta wchodząc do rodziny męża, mogła dzieci wychowywać w duchu rodziny męża, a nie swojej, to też ważne jak to było. To jest nawet bardzo ważne, czy rodziny były równorzędne jakby (ten sam status społeczny), czy polska lub austriacka wyżej? Itd.
Czy Ty podałaś nazwiska? Bo dyskutujemy całkiem w ciemno chyba, czyli możliwe, że w niewłaściwym kierunku. Kiedy kobieta "obca" wchodziła do polskiej rodziny, dzieci były zwykle wychowywane w duchu polskim, chyba, że jej status był wyższy, to wtedy bywało różnie, mogło być różnie. U mnie w rodzinie takie przypadki. Ale jak to kobieta była Polką, to już inna sprawa.
Generalnie również Polska, Polacy, mają dużą zdolność asymilowania przybyszy na swoje ziemie, większą niż inni, bym powiedziała (może nawet z muzułmanami by się to udało, kiedyś się udało przecież, muzułmańscy niegdyś Tatarzy z Wielkiego Księstwa Litewskiego zostali po kilku pokoleniach Polakami, też religię swoją porzucili, w większości tak było). Kultura niemiecka, może wyższa, a może nie, Niemcy w Polsce też się przecież masowo asymilowali przez stulecia. Twój przodek z "austriackim" nazwiskiem mógł się czuć Polakiem już dawno (skoro w kilku pokoleniach matki były Polkami i mieszkał na polskiej ziemi, to nic, że Polski formalnie nie było).
Łucja
Wierzycki, Satalecki, Tyrkalski, Hertel. Rościszewski, Ostrowski, Umiński, Mellin, Kiełczewski, Znaniecki. Domański, Sawicki, Bohusz, Doronicz. Maziarz. Stec, Winiarz, Rusin, Szałda, Fryz. Saja, Dec, Rak, Burdzy, Duma.
Dziennik genealogiczny
Dziennik genealogiczny