FORGEN

Przeglądając księgi urodzeń z XIX w. z parafii św. Andrzeja we Lwowie porobiłem notatki, do których ostatnio wróciłem.
Uderzyła mnie olbrzymia ilość nieślubnych dzieci, co nie było niczym wyjątkowym dla miasta gdzie stacjonowała duża ilość wojska. Podobne obserwacje można poczynić np. w Przemyślu.
Zaskakujące są jednak liczby. Otóż na 325 chrztów w 1859 roku, aż 139 dotyczyło nieślubnych dzieci, co stanowi niemal 43%
Nie robiłem badań dla dłuższego okresu dlatego te wartości nie mogą być reprezentatywne, ale i tak są "imponujące" jesli porównamy je z wynikami uzyskiwanymi w małych miasteczkach i wsiach z tego samego czasu.

Waldku,

a ile z tego to dzieci miejscowych panien, czy wdow?
Czy nie bylo tak, ze specjalnie przyjezdzano do Lwowa
do pobliskich miasteczek i wiosek by tu rodzic i rejestrowac
takie dzieci?

Otóż to. Również o tym myślałem, bo odsetek jest bardzo wysoki, ale przy wszystkich podane są numery domów ze Lwowa.
Większość z matek określona jest, jako służące.

Lwow i Przemysl nie sa wyjatkami. Przegladajac ksiegi Tarnowa napotykalem sie na strony niemal w calosci wypelnione
urodzeniami dzieci nieslubnych.

W Jarosławiu też w tym czasie notuje się dużo nieślubnych dzieci, ale tam w znacznej części dołączone są oświadczenia ojców, żądających wpisania ich do akt.

Nie zrobiłam sobie z tego notatek, ale szukając „moich” w Dolinie, Bolechowie i Stryju, również zwróciłam uwagę na niezwykle duża liczbę nieślubnych dzieci w połowie XIX wieku. W tym dwie prapowinowate po śmierci swoich mężów, nie wiem w jakim czasie po owdowieniu, bo wpisów śmierci jeszcze nie odnalazłam, powiły nieślubne dzieci.

Indeksując dla projektu " Galicja" parafie lwowskie podobnie jak Włodka uderzył mnie fakt tak licznego potomstwa nieślubnego, ale może pewnym wyjaśnieniem jest to , że matki owych dzieci to służące. Czyli co " skoki w bok" szanownych panów /

Zakładając, że jeśli nawet spośród tych dzieci wiele zmarło wcześnie i tylko część doszła do wieku prokreacyjnego, to i tak mamy dość duży odsetek przypadków, dla których dzisiejsi badacze będą mieli "pół roboty"
PS
Jolu, zarówno tu, jak i na FB mam na imię Waldek Włodek to mój brat stryjeczny, ale on się genealogią nie interesuje i nie łazi po sieci

Jola65 pisze: , że matki owych dzieci to służące. Czyli co " skoki w bok" szanownych panów /

Jolu nie tylko w tym przypadku, a właściwe w co najmniej trzech przypadkach moich powinowatych to były wdowy, po kowalach i pracownikach w warzelni soli, na nawet po notariuszu. Ale też ciekawe wszystkie, podkreślam wszystkie te dzieci zmarly we wczesnym niemowlęctwie.
A mój prapradziad Jan Świątkowski też byl bękartem, tylko nie wiem kim z "zawodu" była moja praprapra.

Waldku bardzo przepraszam za pomyłkę w imieniu !