O krytycznym podejściu do szlachectwa w księgach metrykalnych
: pt sty 25, 2013 3:15 am
Dla wielu początkujących genealogów-amatorów znalezienie szlacheckiego przodka jest główną siłą napędową podejmowanych wysiłków badawczych. Perspektywa herbu nad kominkiem ciągnie jak magnes.
Gdy jeszcze na to nakładają się rodzinne przekazy – och! w ilu rodzinach o tym słyszałem – o mezaliansach, o majątku przetraconym na grach karcianych bądź odebranym przez zaborcę, o zmianie nazwiska w obawie przed represjami, o wydziedziczeniu i tym podobnych evergreenach, to siła napędowa jest jak rwący górski strumień.
Swego czasu pisałem o niebezpieczeństwach bezkrytycznego podchodzenia do wiadomości zawartych w herbarzach i pułapkach, w jakie można wpaść, gdy jako dowód przyjmujemy brzmienie nazwiska. Zainteresowanych odsyłam do tych artykułów, które można znaleźć a archiwum Forgenu.
Również dawanie wiary wywodom szlacheckim przed instytucjami zaborczymi, jak choćby Heroldia Królestwa Polskiego czy Wydział Stanów w Galicji może okazać się zwodniczy dla prawdy historycznej. Również temu problemowi poświęciłem kiedyś nieco uwagi.
Dzisiaj chcę przytoczyć przykład, że i księgi metrykalne nie zawsze stanowią mocny dowód na szlachectwo – towar tak pilnie poszukiwany przez wielu genealogów.
Zastanówmy się przez chwilę nad sytuacją, w której znajduje się badacz mający wśród swoich przodków zacne nazwisko Zamojski.
Genealog ów jedzie do parafii w Buszczu (dawny powiat brzeżański) i trafia na księgi z końca XVIII wieku, w których widnieje zapis dotyczący jego przodka, Antoniego Zamojskiego z dopiskiem nobilis.
Ba! Tenże Antoni jest człowiekiem wolnym, nie odrabia pańszczyzny, jak okoliczni chłopi, którym dopiero w 1848 roku zdjęto to jarzmo.
Do jakiego wniosku dochodzi nasz genealog?
- Jestem ze szlachetnie urodzonych Zamojskich !!! Mam na to niezbity dowód w postaci zapisu w księgach metrykalnych.
Jedyny problem do rozstrzygnięcia to, jakiego jestem herbu? Grzymała, Jelita, Poraj czy Przerowa? Wszak tyle ich jest w herbarzach.
W tym miejscu przerywam historyjkę naszego dociekliwego genealoga i wyjaśnię całą sprawę, którą opisał Józef Widajewicz, autor książki „Nazwiska i przezwiska ludowe” Lwów 1925 (s. 13-17).
W Buszczu, który autorowi posłużył do badań, jest wiele polskich nazwisk, które tradycja ustna uznawała za schłopiałą szlachtę: Zamojski, Dobrzański, Osiecki, Popiel itp.
Widajewicz prześledził historię jednej z nich – Zamojskich. Oto telegraficzny skrót narodzin tego „szlacheckiego” nazwiska.
Pierwszym przedstawicielem tej rodziny był występujący w latach 1625-1650 Wojciech Psiuczak, mający żonę Agnieszkę zwaną Psiuczka lub Psiuczyna.
W kolejnych pokoleniach przezwisko przybiera zbliżone formy.
Jego syn, Andrzej pełniący przez szereg lat funkcję kościelnego, zapisywany był, jako Psiak. Kościelnym był także syn Andrzeja, Walenty zapisany w inwentarzu kościelnym z 1685 roku, jako „Walko Psiaków”.
Za życia tegoż Walka nastąpiła pierwsza istotna zmiana nazwy osobowej – niewątpliwie za sprawą księdza zaczęto go nazywać Zamoskim. Tak też ujął go ks. Brzeżański w wykazie pańszczyźnianych chłopów, dopisując, że jest on „od dziada swego nazwiskiem Pszak”.
Z biegiem lat rodzina Zamoskich silnie się rozradzała.
Kolejne zapisy metrykalne, za sprawą wikarych podają, co i rusz inne formy nazwiska.Spotykamy Zamowski, Zamostki, a nawet Zamorski.
Forma Zamoyski – zmieniona później na Zamojski – pojawia się dopiero w roku 1778 i dotyczy wspomnianego na wstępie Antoniego.
Jeszcze w latach 1778-1790 metryki wymieniają Antoniego, jako chłopa pańszczyźnianego, ale już w 1792 roku przy jego nazwisku czytamy: „subditus ecclesiae, nunc possesor”.
Wynika z tego, że na pół wieku przed innymi chłopami Antoni stał się człowiekiem wolnym. Jak tego dokonał? Czy przez wykup czy wkradł się w łaski proboszcza? Tego już się chyba nie dowiemy.
Ukoronowaniem tej chłopskiej emancypacji było pojawienie się przy jego nazwisku określenia nobilis i to wielokrotnie w ciągu następnych kilkunastu lat.
Autor powątpiewa czy miała miejsce nobilitacja. Od siebie mogę dodać, że podzielam w całości te wątpliwości.
Wniosek z tej historii jest podobny, jak i poprzednich przypadkach – należy każdą informację weryfikować w oparciu o inne źródła równoległe lub wcześniejsze.
Gdy jeszcze na to nakładają się rodzinne przekazy – och! w ilu rodzinach o tym słyszałem – o mezaliansach, o majątku przetraconym na grach karcianych bądź odebranym przez zaborcę, o zmianie nazwiska w obawie przed represjami, o wydziedziczeniu i tym podobnych evergreenach, to siła napędowa jest jak rwący górski strumień.
Swego czasu pisałem o niebezpieczeństwach bezkrytycznego podchodzenia do wiadomości zawartych w herbarzach i pułapkach, w jakie można wpaść, gdy jako dowód przyjmujemy brzmienie nazwiska. Zainteresowanych odsyłam do tych artykułów, które można znaleźć a archiwum Forgenu.
Również dawanie wiary wywodom szlacheckim przed instytucjami zaborczymi, jak choćby Heroldia Królestwa Polskiego czy Wydział Stanów w Galicji może okazać się zwodniczy dla prawdy historycznej. Również temu problemowi poświęciłem kiedyś nieco uwagi.
Dzisiaj chcę przytoczyć przykład, że i księgi metrykalne nie zawsze stanowią mocny dowód na szlachectwo – towar tak pilnie poszukiwany przez wielu genealogów.
Zastanówmy się przez chwilę nad sytuacją, w której znajduje się badacz mający wśród swoich przodków zacne nazwisko Zamojski.
Genealog ów jedzie do parafii w Buszczu (dawny powiat brzeżański) i trafia na księgi z końca XVIII wieku, w których widnieje zapis dotyczący jego przodka, Antoniego Zamojskiego z dopiskiem nobilis.
Ba! Tenże Antoni jest człowiekiem wolnym, nie odrabia pańszczyzny, jak okoliczni chłopi, którym dopiero w 1848 roku zdjęto to jarzmo.
Do jakiego wniosku dochodzi nasz genealog?
- Jestem ze szlachetnie urodzonych Zamojskich !!! Mam na to niezbity dowód w postaci zapisu w księgach metrykalnych.
Jedyny problem do rozstrzygnięcia to, jakiego jestem herbu? Grzymała, Jelita, Poraj czy Przerowa? Wszak tyle ich jest w herbarzach.
W tym miejscu przerywam historyjkę naszego dociekliwego genealoga i wyjaśnię całą sprawę, którą opisał Józef Widajewicz, autor książki „Nazwiska i przezwiska ludowe” Lwów 1925 (s. 13-17).
W Buszczu, który autorowi posłużył do badań, jest wiele polskich nazwisk, które tradycja ustna uznawała za schłopiałą szlachtę: Zamojski, Dobrzański, Osiecki, Popiel itp.
Widajewicz prześledził historię jednej z nich – Zamojskich. Oto telegraficzny skrót narodzin tego „szlacheckiego” nazwiska.
Pierwszym przedstawicielem tej rodziny był występujący w latach 1625-1650 Wojciech Psiuczak, mający żonę Agnieszkę zwaną Psiuczka lub Psiuczyna.
W kolejnych pokoleniach przezwisko przybiera zbliżone formy.
Jego syn, Andrzej pełniący przez szereg lat funkcję kościelnego, zapisywany był, jako Psiak. Kościelnym był także syn Andrzeja, Walenty zapisany w inwentarzu kościelnym z 1685 roku, jako „Walko Psiaków”.
Za życia tegoż Walka nastąpiła pierwsza istotna zmiana nazwy osobowej – niewątpliwie za sprawą księdza zaczęto go nazywać Zamoskim. Tak też ujął go ks. Brzeżański w wykazie pańszczyźnianych chłopów, dopisując, że jest on „od dziada swego nazwiskiem Pszak”.
Z biegiem lat rodzina Zamoskich silnie się rozradzała.
Kolejne zapisy metrykalne, za sprawą wikarych podają, co i rusz inne formy nazwiska.Spotykamy Zamowski, Zamostki, a nawet Zamorski.
Forma Zamoyski – zmieniona później na Zamojski – pojawia się dopiero w roku 1778 i dotyczy wspomnianego na wstępie Antoniego.
Jeszcze w latach 1778-1790 metryki wymieniają Antoniego, jako chłopa pańszczyźnianego, ale już w 1792 roku przy jego nazwisku czytamy: „subditus ecclesiae, nunc possesor”.
Wynika z tego, że na pół wieku przed innymi chłopami Antoni stał się człowiekiem wolnym. Jak tego dokonał? Czy przez wykup czy wkradł się w łaski proboszcza? Tego już się chyba nie dowiemy.
Ukoronowaniem tej chłopskiej emancypacji było pojawienie się przy jego nazwisku określenia nobilis i to wielokrotnie w ciągu następnych kilkunastu lat.
Autor powątpiewa czy miała miejsce nobilitacja. Od siebie mogę dodać, że podzielam w całości te wątpliwości.
Wniosek z tej historii jest podobny, jak i poprzednich przypadkach – należy każdą informację weryfikować w oparciu o inne źródła równoległe lub wcześniejsze.