FORGEN

Witam. Zastanawiam się czy istnieją może jakieś listy dezerterów z Afrika Korps i Wehrmachtu. Może ktoś coś wie na ten temat, i wie gdzie szukać?

Jest to temat tabu, bardzo rzadko poruszany i opowiadany przez historyków.
Kilka dni temu słuchałem audycji z Charlsem Glassem, który jako jedyny po wojnie (nielicząc biograficznej powieści o dezerterze Eddim Slovik) podjął się tematu.
Na pólkach księgarni powinna być, chyba jeszcze świeża, jego książka "Dezerterzy. Nieopowiedziana historia II wojny". Obawiam się tylko, że tematem przewodnim książki są dezerterzy amerykańscy.

Taka lista na pewno istniała , ale dostęp do niej miał tylko rząd ówczesnego RFN i jego organy wydające wizy.

Jest to informacja o tyle pewna, ze jeden z członków mojej dalszej rodziny opowiadał mi, jak zdezerterował z jednostki pod koniec wojny,
a następnie w okresie powojennym nie dostał zgody na wjazd do RFN właśnie z tego powodu...

Być może trzeba by szukać w Berlinie w archiwach...

zobacz też http://de.wikipedia.org/wiki/Fahnenflucht
http://fami.oszbueroverw.de/deserteure/

pozdrawiam
W.

A nie podejrzwasz, że znajomy figurował pełnymi swoimi danymi na liście zagininych i po latach nagle objawił się jako ubiegający o wizę? I to za wschodnią granicą?

O dezercji żołnierza często nie wiedział nikt, kto mógłby spozrądzać listy, póki dezerter nie wpadł. Chyba, że była to jawna odmowa wykonywania rozkazów, traktowana na równi z dezercją (Otto Schimek). W obiegu były listy poległych, zaginionych i rannych. Mówienie więc o listach dezerterów jest - moim skromnym zdaniem - nieuzasadnione.

Moze być jak piszesz.

W trakcie ucieczki zostali zatrzymani przez patrol, odebrano im niesmiertelniki a nastepnie wypuszczono. . . Tak brzmi relacja.
Być moze potem patrol zglosil nie zatrzymanie dezerterow a znalezienie niesmiertelnikow.
Pewnie trzebaby to sprawdzic w Wast by miec pewnosc.

Pozdrawiam
W.

W tym konkretnym wypadku należało by się zastanowić jakie były intencje patrolu, który wypuścił dezerterów. Zapewne nie zależało im na niczym, a zwłaszcza na tym, żeby dezertera złapać (wciągnąć na listę, jeśli istniały, pojmać, osądzić, skazać). Jaki zysk miałby patrol z wykazania zwierzchności znalezionych nieśmiertelników? Żaden. Same problemy tylko. Raporty, wyjaśnienia, pisanina. Podejrzewam, że nieśmiertelniki wyrzucili a działanie ich miało na celu jedynie pomoc dezerterom. Pomoc w tym sensie, że bezmyślnie zapomnieli oni o detalu, który w przypadku innego patrolu, w innej sytuacji, mógłby ich kosztować życie. Już na pewno nie zabrali blach po to by na tej podstawie dokonać wpisu w jakiejś liście uciekinierów. To byłoby bez sensu i nawet mogło grozić konsekwencjami patrolowi.

Jak wyglądała sprawa z odmową wjazdu - nie wiem. Bardziej skłaniałbym się ku temu, że uciekając z wojska ślad po nich zaginął i jako zaginieni mogli zostać wciągnięci na listę zaginionych.
Jeśli jakiekolwiek listy dezerterów istnieją (w co wątpię) to zapewne są utajnione i nie ma do nich dostępu. Zapytać w archiwum nie zawadzi, ale chyba tylko dla spokojności sumienia i zamknięcia ścieżki.

Pewnikiem masz rację...

trochę to rozbudza moją ciekawość , więc jak się zmobilizuję to złoże wniosek w WaST

Pozdrawiam
W.